Przyszłość powyborczej Turcji

Przyszłość powyborczej Turcji

W maju odbyły się wybory prezydenckie i parlamentarne w Turcji, przez wielu określane mianem najważniejszych tegorocznych wyborów. Czy rzeczywiście były tak istotne? I co ich wynik mówi o kierunku, w jakim w najbliższych latach będzie zmierzać Turcja? 

Dlaczego wybory uchodziły za tak ważne? 

Ze względu na ich potencjalny wpływ na przyszłość. Jak zauważył portal “Politico” – zaliczający się do piewców ogromnego znaczenia tureckich wyborów – ich wynik mógł mieć szereg konsekwencji strategicznych. Wpłynąć na członkostwo Turcji w NATO – a przez to na cały Sojusz, jego bezpieczeństwo i politykę względem adwersarzy jak Rosja czy Chiny – stosunki turecko-unijne i przyszłość tzw. porozumienia migracyjnego, mocno kontestowanego przez turecką opozycję, a także region Bliskiego Wschodu. 

Wpływ Turcji na politykę międzynarodową nie był jednak jedynym powodem doceniania wagi tamtejszych wyborów. Część ekspertów miała nadzieję, że ewentualny upadek prezydenta Tayyipa Erdoğana pociągnie za sobą koniec innych populistycznych liderów, którzy do perfekcji opanowali zarządzanie rzeczywistością za pomocą narracji. Miałoby to doprowadzić do przywrócenia wiary społeczeństw, zwłaszcza tych zachodnich, w demokrację. 

Tak się jednak nie stanie, bo wygrał Tayyip Erdoğan, uzyskując w drugiej turze wyborów prezydenckich 52% głosów. Prawdę mówiąc, nie stałoby się tak również wtedy, gdyby przegrał. Projekcje o rzekomych powiązaniach Erdoğana z innymi populistycznymi liderami miały charakter magiczny. Bo jak inaczej nazwać wiarę w to, że upadek jednego polityka rozwiąże szereg problemów, z jakimi zmagają się współczesne demokracje? W jaki niby sposób porażka tureckiego prezydenta miałaby spowodować, że również i inne spolaryzowane społeczeństwa zaczną porozumiewać się co do wartości, które je spajają, reguł, jakimi powinno rządzić się współczesne państwo, czy tego, co tak w zasadzie oznaczają demokracja i rządy prawa? 

Jeśli zatem koniecznie chcemy trzymać się tego, że tureckie wybory były najważniejsze w tym roku ze względu na ich wpływ na przyszłość, uznajmy, że było tak ze względu na lekcje, jakich dostarczyły. Pierwsza brzmiałaby: nie oczekujmy, że problemy, które będą miały wpływ na naszą przyszłość, rozwiążą się same, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Druga podkreślałaby, że przed społeczeństwami, które doświadczają problemów z demokracją, jest masa pracy do wykonania – pracy, która skupiałaby się na projektowaniu funkcjonujących systemów demokratycznych i lepszej przyszłości, nie zaś wyłącznie na bliskim śledzeniu wyborów w jakimkolwiek państwie z nadzieją, że ewentualne przemiany w nim zainspirują zmiany “u nas”. 

Jak będzie wyglądała turecka polityka zagraniczna? 

Turcja nadal będzie prowadziła politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, w której będzie balansowała między swoimi zobowiązaniami sojuszniczymi a chęcią rozwoju stosunków z innymi państwami, takimi jak Rosja czy Chiny. Wciąż będzie argumentować, że w istocie ma tylko jeden sojusz – sojusz turecki. 

Turcja zatem nadal będzie państwem twardo przepychającym własne interesy, spuszczając z tonu dopiero wtedy, gdy okaże się, że taka polityka rodzi nadmierne koszty. Wciąż będzie więc cyklicznie wywoływać napięcia w Sojuszu Północnoatlantyckim – argumentując, że zachodni sojusznicy nie szanują jej interesów bezpieczeństwa w wystarczającym stopniu – by raz na jakiś czas wykonać wobec swych partnerów gest, który spowoduje, że ci będą myśleć o niej jak o sojuszniku. Będzie też kontynuować swą politykę balansowania wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę – z jednej strony dozbrajając ukraińskiego partnera i wyrażając wsparcie dla jego integralności terytorialnej i aspiracji międzynarodowych, z drugiej zaś czyniąc to w taki sposób, by nadmiernie nie antagonizować Rosji. 

Zmian można się spodziewać na kierunku bliskowschodnim. Turcja będzie chciała kontynuować – rozpoczętą przed wyborami – normalizację stosunków z najważniejszymi państwami Zatoki, tj. Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, najprawdopodobniej próbując ją rozciągnąć również na Egipt. Priorytetem będzie dla niej przyciągnięcie inwestycji saudyjskich i emirackich, z nadzieją, że pozwolą one ustabilizować sytuację gospodarczą Turcji. Oba państwa wydatnie przyczyniły się do tego już przed wyborami, ułatwiając Erdoğanowi zwycięstwo. 

Jeśli chodzi o kwestie związane z przyszłością porządku międzynarodowego, to najciekawsze będzie to, jak Turcja będzie pozycjonowała się wobec nasilającej się rywalizacji amerykańsko-chińskiej. Doświadczenie z badania tureckiej polityki zagranicznej w dłuższej perspektywie nakazywałoby postawić tezę, że Turcja będzie balansowała między Stanami Zjednoczonymi a Chińską Republiką Ludową dopóty, dopóki nie będzie jasne, kto z tej rywalizacji wyjdzie zwycięsko. Może to jednak utrudnić wielowymiarowy charakter tej rywalizacji, m.in. to, że obejmuje ona sektor technologiczny, głęboko sprzężony z rozwojem państwa, a wszystkie wybory w tym obszarze mogą być traktowane tak przez USA, jak i przez Chiny jako deklaracje wyborów strategicznych. Ciekawe jest również, jaką odpowiedź znajdzie turecka polityka zagraniczna na podstawowy dylemat w odniesieniu do Chin, który zaznaczył się szczególnie wyraźnie w ostatnich latach. Chodzi o to, że z jednej strony Turcja marzy o tym, aby odgrywać w chińskiej inicjatywie Pasa i Szlaku rolę pośrednika, który otworzy Chinom drzwi do Europy, zaś z drugiej strony ostrzy sobie zęby na perspektywę skracania łańcuchów dostaw, w której nierzadko postrzega siebie jako państwo, które będzie odgrywało rolę “nowych Chin”. 

Co będzie z turecką gospodarką? 

Mehmet Şimşek, nowy, a jednocześnie stary, minister skarbu i finansów zapowiedział powrót do racjonalności w zarządzaniu gospodarką. Oznaczałoby to, że Turcję czeka porzucenie “Erdoganomiki” – sposobu zarządzania gospodarką przez prezydenta Erdoğana, którego jednym z fundamentów jest nieortodoksyjne twierdzenie, że wysokie stopy procentowe napędzają inflację. Jeśli wierzyć tym zapowiedziom, Turcję czeka podwyżka stóp procentowych i próba odbudowy rezerw banku centralnego, konsekwentnie przepalanych w ostatnich latach na kolejne próby obrony wartości tureckiej waluty Ponadto należy oczekiwać spadku wartości liry tureckiej, dopóki nie znajdzie punktu równowagi, i walki z inflacją. W ostatnich latach – wg niezależnych ośrodków – potrafiła ona wynieść nawet blisko 200%

“Jeśli wierzyć zapowiedziom”, ponieważ wciąż nie jest jasne, ile swobody w realizacji takiej polityki będą mieli Şimşek i nowo mianowana prezes banku centralnego – również ciesząca się zaufaniem wśród zachodnich inwestorów – Hafize Gaye Erkan. Co prawda, prezydent Erdoğan zasygnalizował, że zaakceptuje ich recepty, ale jednocześnie wyraźnie zaznaczył, że jego poglądy na temat stóp procentowych nie uległy zmianie. To może oznaczać, że minister skarbu i finansów ma ograniczony czas na dowiedzenie, że jego plany na gospodarkę przyniosą rezultaty. 

W tym przypadku czas jest pojęciem wyjątkowo względnym. Najdalej za 10 miesięcy Turcję czekają bowiem kolejne wybory, tym razem lokalne, w których Erdoğan będzie chciał odbić z rąk opozycji Stambuł i Ankarę. Doświadczenia ostatniej dekady uczą, że czas przedwyborczy nie sprzyja wprowadzaniu korekt, które mają uzdrowić gospodarkę, ale w sposób, który nie daje natychmiastowej premii, a przyniesie efekty w perspektywie długofalowej. Niektórzy analitycy argumentują, że to właśnie z tego względu Erdoğan zaakceptował recepty Şimşeka – bo wie, że wzrost kosztów życia jest najbardziej odczuwalny w tych miastach, i że chwilowo może potrzebować właśnie takich działań. Czy mają rację? 

Cóż, przekonamy się w najbliższych miesiącach. Tymczasem prób odpowiedzi należy szukać w obserwacji trzech elementów: a) polityki stóp procentowych, zwłaszcza tempa i skali ich podwyżki; b) komentarzy tureckiego prezydenta wobec podnoszenia stóp procentowych i reakcji na nie banku centralnego; c) stałości tej polityki w obliczu nadchodzących wyborów lokalnych, szczególnie pod koniec drugiej połowy br. Jeśli Şimşek i Erkan wytrzymają presję, którą zapewne będzie na nich wywierał Erdoğan, turecka gospodarka będzie miała szansę stanąć na nogi. Jeśli zaś ulegną, Turcję czeka kontynuacja gospodarczego eksperymentu prezydenta. 

Bądź na bieżąco! Zapisz się do newslettera:

 

 

Zapisując się do naszego newslettera jednocześnie wyrażasz zgodę na przetwarzanie podanych przez Ciebie danych. Administratorem Twoich danych osobowych jest 4CF Sp. z o.o., z siedzibą przy Plac Trzech Krzyży 10/14, 00-499 Warszawa.

Przetwarzamy Twoje dane wyłącznie w celu wysyłania informacji dotyczących 4CF Sp. z o.o. i jej działalności drogą e-mailową. Twoje dane będą przetwarzane do czasu odwołania zgody – odpowiedni link będzie zawarty w każdym wysłanym przez nas newsletterze. Wycofanie zgody nie ma wpływu na zgodność z prawem przetwarzania, którego dokonano na podstawie zgody przed jej wycofaniem. Podanie przez Ciebie danych jest dobrowolne, ale konieczne do przesyłania informacji dotyczących 4CF Sp. z o.o. i jej działalności. Przekazane przez Ciebie dane osobowe możemy przekazywać naszym dostawcom, którym zlecimy usługi związane z przetwarzaniem danych osobowych, np. dostawcom usług IT. Takie podmioty przetwarzają dane na podstawie umowy z nami i tylko zgodnie z naszymi poleceniami. Masz prawo do żądania dostępu do swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, a także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego. Więcej informacji o przysługujących Ci prawach oraz o przetwarzaniu Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.